26 kwietnia 2024, piątek

2017

Dariusz Łukaszewski

Ale ty nie musisz tego czytać, Anka cz. 10





Niektóre rzeczy dzieją się bez powodu; jedne pamięta się lepiej, a jeszcze inne wcale.


Co tam będziemy dużo mówić, we fabrykach wciąż produkują mercedesy i ajfony, i flagi narodowe, a chłopi muszą wynajmować się do budowy autostrad, choć kartofle są najważniejsze, bo ich w fabryce nie wyprodukują, tylko te ajfony i flagi; takie czasy.

Chłopom każda włada obiecała już wszystko, potem nie dając nic.
- Chłop do obietnic najlepszy; lepszy niż górnik, niż stoczniowiec nawet, zresztą tych stoczni tam zostało co kot napłakał.
- Są takie okresy, kiedy w tym kraju wstyd być patriotą.

W czasach, kiedy tak budowali te autostrady i drogi i w ogóle, to z rozpędu zbudowali uniwersytet w mieście. I chociaż pobili się burmistrz ze starostą oraz jakimś marszałkiem o to, kto będzie wstęgę na otwarciu przecinał, to uniwerek szybko splajtował. Bo dajcie spokój, komu by się jeszcze chciało studiować te filozofie i socjologie, jak wszyscy wszystko wiedzą, a jak czegoś nie wiedzą, to sobie prędziutko w wikipedii sprawdzą, a jak nie sprawdzą to dalej wszystko wiedzą, bo przecież nie wiedzą, że czegoś nie wiedzą. Bo gdy się czegoś nie wie, to człowiek nie jest świadomy tej niewiedzy, dopiero jak się dowie, to dociera do niego, że wcześniej nie wiedział. A tak to wie wszystko i już. Zresztą studenci, jak wszyscy, zajęci byli dorabianiem przy budowie autostrad na umowę o dzieło. Ale co tu będziemy dużo o starych dziejach gadać: teraz można w auli pouniwersyteckiej ciężary trenować w ludzkich warunkach i zumbę. A najbieglejsza w zumbie jest Malwinka; zawsze najchętniej się garnie do rzeczy, których robić nie musi, i nie ona jedna: nawet hrabini Wrotycz-Nawłociowa na zumbę przyszła zaszczyciła, ale jak się po półgodzinie zorientowała, że to nie joga, to sobie poszła, chociaż za godzinę całą zapłaciła.
- Hrabini ma klasę!
- A co ty możesz o tym wiedzieć, cycu niedomyty.

Zaś Ewa Nyczak piecze najlepsze ciasta w mieście.
- A jak to wychodzi cenowo, pani Ewuniu?
- Jakoś.

Mówią, że aby przeżyć przygodę życia, to trzeba żyć.
Mówią, że były takie czasy, kiedy w ogóle nie było ajfonów, tylko telefony, których też nie było prawie wcale; owszem, w lepszych domach stały radia marki telefunken, w mniej dobrych melodia lub stolica z zielonym oczkiem, zaś w dziadowskich nie było nic poza czasem wolnym do wynajęcia, tak mówią, ktoś uwierzy, a inny nie. A pamiętacie Krzycha Pioruna? Nie udaje się przypomnieć... nie szkodzi, nikomu dzisiaj się prawie nic nie udaje. A tak się dobrze zapowiadał ten Piorun, z matematyki był najlepszy w liceum, a z fizyki to wygrywał olimpiady wojewódzkie, chociaż mówił włanczać i śtućce, bo był ze wsi, a także bynajmniej zamiast przynajmniej mówił. I kochał się w najładniejszej dziewczynie w klasie, ale ona w nim nie. Nie dlatego, że kochała się w innym chłopcu z klasy; w innym chłopcu się ona nie kochała.
- Coś z nią było nie w porządku?
- Nie, dlaczego? Od razu poszła za bogatego Niemca z Ameryki. To źle?

- Tak tylko pytam, dla podtrzymania rozmowy, nie przez ciekawość przecież.
- No myślę, że nie przez ciekawość.

Piorun wynalazł eliksir na powodzenie w życiu, i sprzedawał po dwa złote za łyk, kupowano szklankami, bo każdy łasy na powodzenie, jako pierwszy terrarium dla smoka wawelskiego zaczął konstruować, tak to się zapowiadał ten Piorun, a potem nagle zniknął. Podobno gdzieś nad morzem poezję uprawia dzisiaj.

- Czy dla dzieci chociaż?
- A kto go tam wie, panie Darku?...

Ewa Nyczak piecze najlepsze ciasta w mieście.
- A rybkę, taką dobrą, śledzika, to też by pani umiała?
- Śledź to nie ryba, tylko śledź. Soli nie je, a słony jest paskud.

- A z dziczyzny, pani Ewuniu coś upitrasić, dało by radę?
- Co pan?! W tym domu się nie przelewa!

- A pamięta pani Jasia?

Jasia ona nie pamięta, tego co też chodził do liceum i zakuwał najpilniej wszystko jak leci, i matmę, i przyrodę, i polski, bo myślał, że jak skończy studia to od razu zostanie królem elit co najmniej, a nawet profesorem nie został, ani doktorem choćby. I tylko zęby mu się zaczęły psuć, bo higieną nie grzeszył, a może ze zgryzoty rozczarowania życiem, i stał się bardzo pobożny, tak jak wszyscy na starość: jedni z przekonania, inni na wszelki wypadek. W każdym razie, nie pamięta Ewa Jasia, więc nie ma o czym.



Ciąg dalszy nastąpi
Foto: Marcel Marien


   

Komentarze:



Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.

Aktualnie brak komentarzy.
Wyraź swoją opinię:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.