25 kwietnia 2024, czwartek

Czytelnia człowieka dla ludzi

Ludwik Cichy

42 wariatów (opowiadanie)

 

W moim małym mieście jest 42 wariatów. Ale ciężko spotkać wszystkich razem. Ta sztuka jeszcze mi się nie udała, a nawet nigdy nie byłem blisko. Nie załamuję się, bo przecież tylu ludziom nic się dzisiaj nie udaje. Dzisiaj na przykład, jeszcze ani jednego wariata nie spotkałem.


Pod piekarnią natknąłem się na słynnego lokalnie Adzia Ariona Adelę Dziamskiego, ale to się nie liczy, to jest sława kolorytu lokalnego czyli patriotyzm małych ojczyzn i godność. Adziu Adela wciąż ma pod sześćdziesionę i wciąż wygląda zaledwie na mocno zużytego szesnastolatka, jakim go poznałem. Bezdomność widać służy czasami i niektórym się na coś przydaje.

- Kup mi pół chleba – wyróżnił mnie z tłumu przechodniów Adziu .
- Pół chleba – powiedziałem do młodej ekspediującej, ale zaraz otworzyłem drzwi i dopytałem Adzia: - Pokrojony?

- A co kurwa, dziwne?! - raczył odpowiedzieć, na chwilę tylko odrywając się od patrolowania nerwu miasta.

- Ale pokrojony, jeśli by pani mogła – zasugerowałem łagodnie do ekspediującej, która natarła na wibrującą maszynę tnącą z taką ostentacją, że od razu poczułem ile kosztuje ją to krojenie, i ten woreczek foliowy jeszcze musiała poszukać, jesuu... udało mi się znaleźć dwa złote i uciekłem szybko, żeby było jasne że nie ma być 66 groszy reszty, uff...
- No, to możesz teraz dać ćmika – Adziu docenił mój gest i postanowił się odwzajemnić.
Nie miałem ćmika.

- Oż ty cycu jeden! Ale nie przejmuj się – Adziu klepnął mnie jednak w ramię pokazując ludzką twarz.

Mogłem sobie już pójść. I poszedłem. Żadnego wariata nie spotkałem. Chociaż obszedłem rynek dookoła. Pełne koło. Ani tych z lewa ani z prawej strony sceny. Ale też było siarczyście mroźno. Więc wszystkie lewe i prawe wariaty zrobiły to samo, co zawsze robią wszystkie wariaty w obliczu narodowej klęski niezwyczajnej – wspólnie zastrajkowały przez niewychodzenie, czyli ostentacyjnie dotkliwe dla publiki pozostanie w ciepłych pieleszach. Nie spotkałem dzisiaj żadnego wariata… może jutro? Może jutro się ociepli i będzie im łatwiej zamanifestować lokalnie poprzez wystąpienie  z domowych, fejsbukowych taczanek-bamboszy?

Ilustracja:
Kenne Gregoire, Klick!!!


   

Komentarze:



Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.

Aktualnie brak komentarzy.
Wyraź swoją opinię:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.