Cała Polska czyta
a od czytania psuje się wzrok, a nawet oczy. To zależy...
Coś do pocztania na wieczór?
Klick !!!
Też ładny kawałek literatury
Klick !!!
Janek Koza: Spada
Klick !!!
Niestety, za dużo liter łatwych do podrobienia; przestrzegamy przed podróbkami – każda litera prawdziwa opatrzona jest certyfikatem ważności UE, przed przeczytaniem czegokolwiek należy sprawdzić ważność, by nie obcować z falsyfikatami, co jest niezgodne z prawem człowieka.
Malarstwo
Film Sasnalów
Narty Ojca Świętego

Jerzy Pilch
Narty Ojca Świętego
Świat Książki, Warszawa 2004
Ilustracja:
Jack Vettriano Klick!!!
Scena IV
fragment, strony: 100 do 103
Młody Messerschmidt: - Joasiu... Cudownie wyglądasz... Kocham cię... Kocham
cię, ale muszę ci coś powiedzieć.
Joanna W Co Się Ubrać: - Słuchaj, nie wiem, co tym razem masz mi do powiedzenia,
ale jak masz mi do powiedzenia to, co zawsze masz mi do powiedzenia, to ja nie mam ci nic do powiedzenia.
- A co ja ci mam zawsze do powiedzenia?*
- Jak to co? Zawsze to samo: ,,Musimy przestać się spotykać.
To nie ma sensu. Twój mąż jest moim przyjacielem.
Robię mu krzywdę. Twój mąż mógłby być moim ojcem.
Robię mu krzywdę. Ty krzywdzisz swojego męża, który
jaki jest, taki jest, ale jest przecież dobrym człowiekiem
i ciebie kocha". Powyżej uszu mam tych zaklęć.
- Przecież to wszystko jest prawda. To wszystko są prawdy.
Jedna po drugiej. Jesteś cudowną kobietą, ale to nie
ma sensu. Nie damy rady.
- Mam wrażenie, że od pewnego czasu spotykasz się ze
mną wyłącznie po to, żeby mi powiedzieć, żebyśmy się
nie spotykali, że źle robimy, że się spotykamy, że dużo
będzie lepiej się nie spotykać. Paranoja jakaś. Nie
chcesz się ze mną spotykać, to się nie spotykaj.
- Przecież spotykamy się w ten sposób, że ty przychodzisz
do mnie... Jak mam się w takiej sytuacji z tobą nie
spotykać? Z domu mam wychodzić, jak ty przychodzisz,
czy jak?
- Z domu... Dobre sobie... Z domu... Wielki mi dom...
Nora... Nora, do której z samozaparciem wchodzę...
Zaraz... Zaraz! Coś ty powiedział? Ja przychodzę? Ja
wbrew twojej woli tu przychodzę? Tu? Do tej obleśnej
szopy? Ty uważasz, że ja ci się narzucam?
- Skądże. Źle mnie zrozumiałaś. Chcę się z tobą spotykać,
ale czuję...
- Ty coś czujesz? Ty coś w ogóle czujesz? Jak możesz coś
czuć, jak dawno czucie straciłeś? Ja do niego przychodzę
i to go stawia w niezręcznej sytuacji, bo przecież
nie będzie na mój widok z domu wychodził!" Czy ty
wiesz, kloszardzie jeden, ilu facetów by dało wszystko,
żebym ja do nich przyszła? Ty wiesz, ilu?
- Wszyscy... Wszyscy by dali wszystko... Wszyscy w Granatowych
GÓrach...
- Proszę?
- Wszyscy w Polsce... Wszyscy w Europie Środkowej...
Wszyscy w Europie w ogóle... W ogóle wszyscy...
- Nie brnij. Błagam cię, nie brnij. Powiedz, po ludzku
powiedz, co masz mi do powiedzenia.
- Kocham cię... Chcę się z tobą spotykać, ale czuję, że
trzeba to przemóc.
- Jak czujesz, to przemagaj.
- Sam nie dam rady. Powinniśmy wspólnie podjąć decyzję.
Powinnaś mi pomóc.
- W czym niby mam ci pomóc?
- No w tym, żeby się nie spotykać.
- Ani mi się śni. Ani mi się śni pomagać ci w niespotykaniu.
Ani mi się śni nie spotykać się z tobą. Będę
się z tobą spotykać. Zawsze. Nawet jak papież przyjedzie.
Nawet jak papież przyjedzie, też się będę z tobą spotykać.
Pod okiem papieża. Zawsze, wszędzie.
(...)