Mój tydzień z Marilyn
Marilyn Monroe (Michelle Williams) jest od wczoraj faworytką do Oscara. Akcja filmu dzieje się latem 1956 roku. Marilyn Monroe przyjeżdża do Londynu, gdzie ma wystąpić w filmie u boku Laurence'a Oliviera (Kenneth Branagh). Przy okazji nawiązuje znajomość z młodym asystentem reżysera Colina (Eddie Redmayne) i tak dalej, więcej Klick!!!
Krajobrazy francuskie
Jelenie na rykowisku
Lornetka sprawia mi wiele radości - Mrożek, Dziennik II

25 stycznia 2012 ukazał się II tom "Dziennika" Sławomira Mrożka - będzie to jedna z najważniejszych książek 2012 roku.
Drugi tom obejmuje lata 1970-1979. Sławomir Mrożek przebywa w tym czasie na emigracji - podróżuje po Europie, zwiedza Stany Zjednoczone, po raz pierwszy też odwiedza Amerykę Południową.
Więcej o tej książce Klick!!!
Mrożek w Morelach i Grejpfrutach Klick!!!
Agnieszka i Oscar
ACTA ad acta. Co ma wspólnego internet z biblioteką

Fragment artykułu Jacka Żakowskiego z wyborcza.pl, warto poznać ten punkt widzenia:
Kiedy dowiedzieliście się państwo, że istnieje coś takiego jak ACTA? Niewiele ważnych decyzji przygotowywanych było w tak szczelnej dyskrecji. I to nie tylko w Polsce.
Dwa lata temu Parlament Europejski jednomyślnie przyjął rezolucję domagającą się jawności negocjacji. I nic. Pół roku temu premier obiecał otwartą debatę w tej sprawie. I też nic.
To starcza, by trudno było potępić ataki hakerów na serwery władzy. Jestem po ich stronie. Gdy władza tak uporczywie spiskuje przeciw obywatelom, jej legitymacja staje się wątpliwa, a sprzeciw jest uprawniony. Przynajmniej w granicach, w których ten atak się mieści.
Zwłaszcza gdy nielojalność władzy wobec obywateli dotyczy sprawy poważnej. A ACTA wyrasta z tego samego groźnego procesu co kryzys. Ten proces, który genewskie Obserwatorium Finansów nazywa finansjalizacją, to postępująca zamiana relacji na transakcje. W przypadku ACTA chodzi o ugruntowanie w prawie międzynarodowym zamiany relacji twórcy i odbiorcy w transakcję dostawcy z nabywcą. Wedle logiki stosowanej w ACTA sensem twórczości przestaje być inspiracja, a staje się transakcja.
Od 30 lat finansjalizacja dewastuje kolejne sfery życia społecznego. Zamienia pacjenta w klienta, a lekarza w dostawcę usługi medycznej. Ucznia zamienia w nabywcę oferty edukacyjnej, nauczyciela czyni jej wykonawcą. Czytelnika czy widza przemienia w target reklamowy, wierzyciela w anonimowego posiadacza prawa do kredytu, które może w każdej chwili komukolwiek odstąpić, z adwokata czyni przedstawiciela prawnego, z dziennikarza - mediaworkera, z naukowca - dostawcę wiedzy lub innowacji itp. Istotą przestaje być treść relacji, a staje się wartość transakcji.
Wydawało się, że ta zamiana zwiększy efektywność. Kryzys pokazał, że zwiększa głównie liczbę i koszty transakcji. W większości dziedzin społeczna wartość od tego nie rośnie. A często maleje. W Ameryce, gdzie finansjalizacja zaszła najdalej, wydatki zdrowotne są najwyższe na świecie, a efekt jest dużo gorszy niż w wydających kilkakrotnie mniej krajach Europy.
Zwolennicy ACTA powołują się na prawa twórców do wynagrodzenia, bez którego twórczości podobno nie będzie, jak finansować. Ale ludzkość sporo dzieł stworzyła, nim kilkadziesiąt lat temu wymyślono "własność intelektualną". Chopin, Beethoven, Chaplin, Beatlesi, Picasso, małżeństwo Curie tworzyli przed finansjalizacją. Ludzie płacili za koncert, nuty, książki, obrazy, odkrycia. Potem mogły one krążyć, być reprodukowane i udostępniane swobodnie. Dopóki między twórcą a odbiorcą nie było korporacji, której jedynym celem jest wynik finansowy.
Całość Klick!!!
Cała Polska to złodzieje i piraci?

Rozmowa z badaczami polskich internautów: Mirosławem Filiciakiem i Alekiem Tarkowskim
(...)
- Równocześnie jednak nasz raport pokazuje, że uczestnictwo w obiegu nieformalnym zupełnie nie wyklucza kupowania dóbr kultury. Wręcz przeciwnie: ci, którzy zdobywają pliki z sieci, są najlepszymi klientami. Ściągający darmowe treści to co trzecia osoba kupująca książki i filmy oraz co drugi klient branży muzycznej. W ogóle tacy ludzie są bardzo aktywni kulturalnie, zwłaszcza na tle reszty Polaków. Wśród aktywnych internautów tylko co dziewiąty deklaruje, że nie przeczytał w minionym roku książki. Dla porównania z badań Biblioteki Narodowej wynika, że ponad połowa naszych rodaków nie miała w ciągu roku kontaktu z tekstem dłuższym niż trzy strony.
- To jest grupa, która zawsze uczestniczyła w kulturze, ludzie, którzy chodzą też do biblioteki, kina czy teatru. I teraz korzystają z jeszcze jednej, sieciowej, formy uczestnictwa. Wygląda też na to, że nieużywanie internetu wiąże się z nieuczestniczeniem w kulturze (z wyłączeniem telewizji, którą rozmyślnie, jako bierną formę uczestnictwa, wyłączyliśmy z naszych badań). Wiadomo, że z internetu korzystają ludzie raczej bogatsi, lepiej wykształceni, bardziej kulturalni, raczej młodsi. Ale też internet pogłębia podział na aktywnych i nieaktywnych kulturowo.
- Było dla nas niespodzianką, że szukając ludzi uczestniczących w obiegu nieformalnym, natrafiliśmy na kulturalną elitę. To paradoks, bo ci ludzie w jednej perspektywie są złodziejami, ale jeśli popatrzymy z innej strony, to okazuje się, że są nadzieją na lepsze jutro jeśli chodzi o uczestnictwo Polaków w kulturze. (...)
Ciąg dalszy, cały materiał Klick!!!
Michał Witkowski zeznaje

- A jak wstajesz? Facebook przy porannej kawie?
- Jak wstaję – nie mówię, że rano – to ja właśnie piszę, a nie czytam. To jest ta pierwsza rzecz, którą robię, zanim jestem zmęczony czymkolwiek innym. Z najbardziej świeżą głową, przy pierwszej kawie. I drugiej czasem.
Bo najgorsze jest to, jak człowiek był już na zakupach, zrobił to, tamto, ma już wszystkiego dosyć, i ma jeszcze pisać. Nie. Najpierw pisanie, a potem cała reszta. Wtedy człowiek ma przypływ dobrej energii i dobrego samopoczucia
ciąg dalszy rozmowy i cały materiał Klick !!!