Łaskotacz
Barany

Łaskotacz&company złapali dzisiaj wiosnę, na gorącym uczynku, i mają na to dowody.
Jadąc rano do roboty włączyliśmy radio w aucie. Jak się okazało, tylko po to, by się utwierdzić w tym, że jest jak jest: władza, która przyrzeka nam szczęście jutro, robi to po to, by nas okraść z niego dzisiaj. A obiecywała ta władza osobiście i ustami radiowych publicystów, że jeszcze za życia naszego zrobi nam wszystko dookoła bardzo świetnie, i żeby się kryzysem nie przejmować, to go nie będzie (jak ludzkość czegoś nie używa, albo o czymś nie mówi, to tego nie ma w Internecie, a wiadomo, że jak coś w Internecie nie istnieje, to tego nie ma w ogóle – pierwsze prawo marketingu wg. Johna Johna / nie pytajcie kim jest JJ., sprawdźcie w Internecie/).
Na szczęście świat może okazać się bardziej beztroski i
bardziej nastawiony na przyjemności niż na nieuchronność klęski czy bomby
atomowe (im bardziej władcy zapewniają, że coś się nie stanie, tym bardziej
trzeba się liczyć z tym, że to nastąpi – drugie prawo Jona Johna), no więc,
wciąż może być inaczej niż starają się nas przekonać (zaprzeczając) publicyści
i inni szkodnicy – radio daje się wyłączyć, pstryk!, i jest normalnie; już można
wyjąć swój własny, prywatny mózg z kieszeni, wsunąć go do kącika mózgowego w
głowie (klick!), a potem zrobić sobie przyjemne wagary od swojego pesela, nipu,
domu, w którym trzeba mieszkać, zestawu uzależnień, a zwłaszcza świadomości, że
to wszystko posiadamy. Gasimy radio w
naszym pojeździe auto-podobnym i prujemy za miasto, przypominając sobie dawną
ale bezwarunkową wiarę w terapeutyczny, ożywczy i zbawienny wpływ wycieczek za
miasto. Będzie ciekawie, bo miały się już pojawić barany leśne. Było, jak na zdjęciach:
Komentarze:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.