Czytelnia człowieka dla ludzi
Cel istnienia księżyca

Vincent van Gogh obciął sobie ucho
i posłał je Marilyn Monroe
Czytaj dalej, Klick!!!
fot. piekneparasolki.pl
Tom Robbins
Przełożtył Tomasz Markowicz
Cel istnienia księżyca
Vincent van Gogh obciął sobie ucho i posłał je Marilyn
Monroe.
Marilyn Monroe tak się wzruszyła, że zrezygnowała z
kariery, z basenu, z kręcenia pupką z telefonu, z samobójstwa
- słowem, ze wszystkiego - i wyjechała na południe Francji do
Vincenta van Gogha.
Czy żyli długo i szczęśliwie? Tego nie wiadomo. Ale na
pewno udawali, że żyją szczeęśliwie. Ponieważ zaś wszystko,
co udajemy, staje się rzeczywistością, fałszywe szczęście w
niczym nie ustępuje prawdziwemu.
Vincent van Gogh obciął sobie ucho i posłał je Marilyn
Monroe. Kiedy Marilyn Monroe otworzyła paczkę i zobaczyła
ucho, błysnęła swoim sławnym uśmiechem kota-co-połknął-
-banan.
Marilyn Monroe schowała ucho do palisandrowego
puzderka stojącego na toaletce. Wyjmowała je stamtąd często,
głaskała, drapała, i chichocząc, dmuchała na nie. Pewnego
razu zawiesiła je na szyi na srebrnym łańcuszku i tak poszła
na przyjęcie. Zamierzała napisać do właściciela ucha i uprzejmie
mu podziękować, ale wciąż nie miała na to czasu.
Czy Vincent van Gogh był głupcem?
Może to Marilyn Monroe była głupia. Ostatecznie Vincent
van Gogh uczynił wspaniały gest, a Marilyn Monero potraktowała
to jak blahostkę.
Vincent van Gogh obciał sobie ucho i poslal je Marilyn
Monroe. Kilka tygodni później paczka wróciła do Vincenta
van Gogha z adnotacją. ADRESATKA NIE ŻYJE.
Vincent van Gogh upewnił się, czy to prawda. Przy
okazji dowiedział się, że Joe DiMaggio zapłacił za to, aby
po wsze czasy na grobie Marilyn Monroe kładziono co trzy
dni swieże róże. Nie dopóki będzie żył Joe DiMaggio, nie
dopóki będzie istnial Hollywood, lecz właśnie po wsze czasy.
Vincent opart się o rozedrgany pióropusz epileptycznego
słonecznika.
- Kiedy nastąpi koniec świata - rzekl - Joe DiMaggio
dostanie z powrotem nieco gotówki.
Vincent van Gogh obciał sobie ucho i poslal je Marilyn
Monroe.W odpowiedzi Marilyn Monroe też obcięła sobie
ucho i posłała je Vincentowi van Goghowi.
Vincent van Gogh obciął sobie mały palec u nogi i posłał
go Marilyn Monroe. Marilyn Monroe zrewanżowała mu
się swoim. Następnie Vincent van Gogh obciął sobie powiekę
i przesłał ją pocztą. Wkrótce nadeszła powieka Marilyn Monroe.
Ich zażyłość rosła.
Wymienili palce, języki, pępki i sutki. Pewnego dnia
Vincent van Gogh wyciął sobie serce i czym prędzej wysłał
do Hollywoodu — jednakże fcorespondencyjny romans znudził
się już Marilyn Monroe i uciekła do Tijuany z Warrenem
Beatty.
Vincent van Gogh był zdruzgotany. A przecież mógł się
tego spodziewać. Miłość często kończy się w ten sposób.
Vincent van Gogh obciął scbie ucho i posłał je Marilyn
Monroe. Niedługo potem Marilyn Mcnroa przyleciała samolotem
do Paryża, wynajęła samochód i pojechała na południe
Francji złożyć wizytę Vincentowi van Goghowi.
Kiedy się już sobie przedstawili, Marilyn Monroe wyjeła
paczkę ciasteczek ,,Hostess Twinkles". Ponieważ ciasteczka
te zawsze podróżują parami i tak jak kojoty, goryle,
mieczniki oraz żurawie nigdy nie zmieniają partnera, każde
z nich mogło jeść własne.
Gdy zjedli, Marilyn Monroe wyjęła z koszyka igłę,
szpulkę zielonych nici i przyszyła ucho Vincentowi van
Goghowi.
- Gotowe - powiedziala zlizując z kącika ust krem
po ciasteczku. - Gotowe, brzydalku. Jeżeli na dowód miłości
znów kiedyś będziesz chciał obciąć kawalek siebie przypomnij
sobie pewien stary żydowski obyczaj. Sam zabieg jest
czysty i usankcjonowany społecznie. A co najważniejsze, nawet
iglła nie może się obejść bez ucha, podczas gdy napletek
nie jest nikomu potrzebny.
Vincent van Gogh obciął sobie ucho i posłał je Marilyn
Monroe.
Obcięte ucho przypominało Marrilin Monero półksiężyc,
Więc przez długie godziny wpatrywała się w nie przy świetle
ksieżyca.
Zatelefonowala do Vincenta van Gogha.
- Po co istnieje księżyc? — spytała.
Vincent van Gogh zastanowił się nad jej pytaniem.
Doszedł do wniosku, że jest głupie.
Albert Camus napisał, że jedyne istotne pytanie, to czy
się zabić, czy nie.
Tom Robbins napisał, że jedyne istotne pytanie, to czy
czas ma początek i koniec, czy nie ma.
Camus najwidoczniej wstał z łóżka lewą nogą, a Robbins
zapomniał nastawić budzik.
Jest tylko jedno istotne pytanie. A mianowicie: Jak
zatrzymać miłość?
Jeżeli odpowiecie, powiem wam, czy się zabić, czy nie.
Jeżeli odpowiecie, powiem wam, czy czas ma początek
i koniec.
Jeżeli odpowiecie, zdradzę warn, jaki jest cel istnienia
ksieżyca.
Vincent van Gogh obciął sobie ucho i posłał je Marilyn
Monroe. Paul Gauguin był wstrząśnięty.
- Vincencie, to doprawdy niesmaczne! — zawołał. -
W przyszlości, dlugo po twojej śmierci, ludzie będą pamiętali
cię bardziej za to, że obciąłeś sobie ucho, niż za piękno
i prawdę twojej sztuki.
Vincent van Gogh spojrzał spod bandaży na Paula
Gauguina i uśmiechnął się.
- Nie przejmuj się - rzekł. - Sztuka umie sobie sama
radzić. A co świat będzie myślał o mnie po mojej śmierci, nie
obchodzi mnie zupelnie. Ważne jest życie. Ważna jest miłość.
Tak, stary.
Nazajutrz Paul Gauguin odciął się od żony i wyekspediował
na Tahiti.
- Biedny Gauguin. — Vincent van Gogh westchnął.
- Zrozumiał tylko połowę tego, co mówiłem.
Vincent van Gogh obciął sobie ucho i posłał je Marilyn
Monroe. Natychmiast jednak pożałował swego czynu i popadł
w głęboką depresję.
- Och, jak mogłem postąpić tak niedelikatnie? - pomyślał.
- Ucho to zbyt intymny podarunek. Należało jej
posłać fiołki albo fosfor. Należało jej posłać kartofle, pastę,
do zębów lub odpowiedniej szerokości pociągnięcia pędzla.
Na pewno obraziłem ją posyłając ucho. Och, powinienem
nazywać się Vincent van Gbur. Wszystko zepsułem!
Kiedy tak sie, zamartwiał, z Ameryki nadszedł krótki
list. ,,Szanowny Panie! - zaczynał się - Bardzo Panu dzię -
kuję za jedwabną sakiewkę". Vincent van Gogh odetchnął.
Uśmiechnął się od ucha do... Hm.
Vincent van Gogh obciął sobie ucho. Chciał je podarować
Marilyn Monroe, ale nie bardzo wiedział, jak to zrobić.
Nie stać go było, żeby zawieźć je osobiście. Wspólnych
przyjaciół nie mieli. Gdyby zaś wysłał je na adres wytwórni
filmowej, jakaś tęga kobieta w tweedowym kostiumie na
pewno wyrzuciłaby je do śmieci.
Czy mógł powierzyć ucho firmie ekspedycyjnej?
Ucho Vincenta van Gogha było jego miłoscią. Ponieważ
nie potrafił zdobyć się na to, żeby je wysłać normalną
drogą, poszedł na pole pszenicy i postał ucho przez wronę.
Tom Robbins
Komentarze:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.
a nie jak w "loving vincent" wspaniała próba wyjaśnienia tajemnicy.Po co mi wyjaśnienie tajemnicy,ktora jest niezbędnym elementem odbioru poruszającej postawy malarza i jego malarstwa.A jeszcze to malarstwo nachalnie się rusza.Banalnie ożywione ręcznie malowane.Kiczowato.Na ch...mi to, jak mawia Jerzy Gruza.