18 kwietnia 2024, czwartek

Dariusz Łukaszewski

Husaria

HUSARIA
Pańskie Chałupy - 2017/18
, strona 48/49


Jedni wierzą w sanatoria, inni wolą w rutinoskorbin; trudno nie wierzyć w nic. W każdym razie, nie tak znowu rzadko ludzie na osiedlu uskarżają się na ból ciała. Jednych boli ten łeb, a drugich ta łeb; jedni i drudzy uskarżają się równie chętnie, przeważnie nie pytani. A pan Wechta ma najwięcej do powiedzenia, bo jego nie tylko łeb pobolewa, ale i rzepka w kolanie; wiadomo, rzepka największą trzeszczką w organizmie ludzkim, więc ma co boleć.


Człowiek powinien być zadowolony z siebie i szczęśliwy przez całe życie, jak chce Stworzyciel, inaczej obraża niebo.

- A czy papieżom rosną brody?
- Nie, bo je golą.


- Jeszcze nie widziałem papieża, żeby się golił.

- A ja papieża z brodą.


Ludziom często mylą się rzeczy, które zrobili, z tymi, które chcieliby zrobić, ale niezależnie od tego, co chcieliby w życiu robić, i tak zawsze coś robią.


Jeden kulturalny pan próbuje zrobić coś znaczącego. Przez cały czas nie robi nic innego, jak tylko próbuje coś zrobić. Chętnie zaprotestowałby przeciwko czemuś, albo zamanifestował za czymś na ulicy razem z innymi, ale zwykle jedynie ziewa. Jak wszyscy, głównie zajmuje się spędzaniem czasu.


Inny pan otworzył w powiecie szkołę ekstremalnego wypoczynku. Z początku miała nawet wzięcie. Kursanci wstawali coraz później, kładli się spać coraz wcześniej, spali coraz dłużej, wypoczynek rozciągnęli tak ekstremalnie, że nie mieli czasu na cokolwiek, a już na pracę zupełnie go nie starczało. Gdy skończyły im się pieniądze na opłacanie szkoły, przestali płacić czesne i szkoła musiała upaść.


A Roman Grobelny pracował w wodociągach, pracuje w wodociągach i marzy o tym, żeby doczekać emerytury w wodociągach. Ot, życie Romana.


Ktoś rozdepnął ropuchę na pasach dla pieszych. Rozdepnął niechcący, lecz ona pękła, jakby to zrobił specjalnie.


- Mogła nie widzieć różnicy, panie Darku, ropuchy nie są za rozgarnięte.

- I kto to mówi!


A niedaleko stąd, w krzakach przy chodniku, po którym spieszą mieszkańcy w w ostatnich przedwieczornych sprawach, leży już Adziu Dziamski. Nie pełny życia, ale żywy wciąż. Nie martwmy się jednak, wkrótce wstanie, rozprostuje odzież i sobie pójdzie. Rano śladu po nim nie będzie. Szesnaście lat temu Adziu dostał gitarę na urodziny, zagraniczną, czerwoną. Z początku grał na niej od rana do wieczora, jednak gitarzystą znanym nie został, bo jednego wieczora zabrakło mu drobnych, więc zastawił gitarę w lombardzie za grosze, a nigdy już nie uzbierał na jej odebranie.


Córka Adzia Dziamskiego, Patrycja, umówiła się z kolegą na randkę, a on jej zaproponował wyjazd do teatru.


- Znowu do tego teatru?... Już raz byłam, w szóstej klasie. A wy nie byliście ze szkołą w teatrze? - Patrycja jest trochę rozczarowana

opóźnieniem chłopaka, co dopiero z nią chce teatr odkrywać. Liczyła na wyższy poziom, naprawdę oczekiwała czegoś więcej.

 

Rysunek: Andrzej Bobrowski

 


   

Komentarze:



Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.

Aktualnie brak komentarzy.
Wyraź swoją opinię:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.