25 kwietnia 2024, czwartek

Teksty i nadteksty

Redakcja

Katarzyna Rosłaniec











Nie masz chłopaka? Oj, niedobrze. Trzeba mieć chłopaka!







Fragment rozmowy Lidii Ostałowskiej z Katarzyną Rosłaniec - "Galerianki - nastoletnie prostytutki". Całość na www.wysokieobcasy.pl

„Miłość w naszych czasach nie istnieje, trzeba robić melanż i się nie przyzwyczajać, nie?" Kredo Mileny, bohaterki twojego filmu. Czemu zajęłaś się puszczalskimi dziewczynkami?

Film wcale nie jest o tym, że one się puszczają w galeriach, tylko o pierwszym razie. Co znaczył kiedyś, co teraz.

Co teraz znaczy?

Nic. Jest jak jedzenie, picie, spanie. Dziewczyny z Pragi opowiadały mi, że rodzice wyjechali na trzy dni, zostawili dom, a one melanżują. Ta miała wczoraj trzech facetów, tamta dwóch. Porównują, który fajniejszy. Tę chłopak rzucił. Patrzą na nią. 'Nie masz chłopaka? Oj, niedobrze'. Trzeba mieć chłopaka. Bo po tym się ocenia wartość, kto ma jakie buty i jakiego faceta.

Może to tylko margines?

Aktorki z filmu nie są takie, ale znają ten świat. Ania Karczmarczyk, która grała Alę, mieszka pod Warszawą. Ma w szkole koleżanki, co prowadzają się za prezenty. Ania mówiła, że jedną chłopak zostawił i dramat. Ja: 'No, bo to jest dramat'. 'Ale on nie zdążył jej nic kupić i to był ten dramat'.

To cię oburza?

Szokuje, rusza. A jak coś rusza, jest dobre na film.

Skąd wzięłaś temat?

Z reportażu Hanny Bogoryi-Zakrzewskiej w radiowej 'Trójce'. Nastolatka nie ma telefonu komórkowego. Koleżanki szukają jej sponsora. Wymyśliłam sobie film pełnometrażowy. Pomyślałam: kurczę, będzie mi trudno zrobić to od razu po szkole. A jeszcze to kino społeczne, smętne, powiedzą, że druga 'Tereska'. Wpadłam na taki pomysł. Nakręcę etiudę szkolną 20-minutową. To będzie demo, które pokażę producentom. Obiecam, że z innymi pieniędzmi zrobię to lepiej. Napisałam szybko scenariusz, buch, poszło. Teraz nad jedną sceną siedzę siedem dni.

Etiuda dostała mnóstwo nagród.

Jeździłam z moimi 'Galeriankami' i myślałam, że są gorsze. Bo inne etiudy takie wysmakowane. Miałam kompleks, że nie skończyłam filmówki w Łodzi albo Katowicach. Dziś jestem z tego powodu szczęśliwa, bo nikt mi głowy nie przekręcił. W Koszalinie na konkursie etiud rozmawialiśmy o tym, że po 20 sekundach wiadomo, jaka szkoła i jaki opiekun artystyczny. Przekręciliby mnie, bo byłam zielona.

Jakie masz wykształcenie?

No, dwuletnią Warszawską Szkołę Filmową skończyłam. Pod koniec miałam pomysł na fabułę. Powinnam się jeszcze uczyć, ale pomyślałam: trudno, jakoś sobie poradzę bez szkoły. Nie mam czasu. Bo wcześniej tata namówił mnie na ekonomię. W trakcie zaczęłam jeszcze prawo, podobała mi się Ally McBeal.

A film?

Poznałam chłopaka, który był scenarzystą. Wreszcie rozmawiałam o tym, co mnie ciekawiło, bo na ekonomii to nie dało rady. Doszłam do wniosku, że pójdę na kierownictwo produkcji do Łodzi. I tata będzie zadowolony, bo to studia biznesowe. Ale trzeba było mieć praktykę. Zostałam kierowniczką produkcji odcinka 'Kolia księżnej Romanowej' z serii kryminalnej 'Inżynier Walczak'. Pogubiłam jakieś pistolety, wyszło, że się do tego nie nadaję. Po dyplomie na Uniwersytecie Gdańskim znalazłam tę warszawską szkołę Macieja Ślesickiego. Filmy były mi przeznaczone.

Dlaczego?

Lalkami bawiłam się do końca liceum, jak mnie ludzie nie widzieli. Nie mogłam się pogodzić, że będę musiała przestać. Mam siostrę Matyldę, dużo młodszą. W kółko ją przebierałam. Kazałam jej iść w rajstopach na głowie do sąsiadki i powiedzieć po angielsku, że Klaudia z Ameryki przyjechała. Zagrała to, chociaż nie znała angielskiego. Matylda się skarżyła: 'Mamo, ona ciągle każe mi się bawić'. Chciałam być żoną Przybyszewskiego, udawałam Dagny. Teraz lalki wymieniłam na aktorów i dzięki temu nadal jestem w innym świecie. A Matylda pomaga mi w filmie, robi ciuchy.

'Faceci tacy są, niezbyt odważni wręcz. Wolą kogoś innego puścić, żeby im przeorał'. Milena o pierwszym razie. Skąd wzięłaś takie odzywki?

Jeździłam na Pragę, do szkół. Szukałam dziewczyn do etiudy. Chciałam poznać, co mają w 15-letnich głowach, jak kombinują. Gadałam z nimi i spisywałam rozmowy. Sprawdzałam wpisy w blogach i na forach.

Wyszły dialogi w stylu 'Wojny polsko-ruskiej'.

Czytałam Masłowską i myślałam: kurde, jakie śmieszne. Ale oni naprawdę tak mówią. Nie wiem, czy umiałabym zrobić dobry film o dorosłych, bo nie przeżyłam jeszcze dorosłych problemów. Łatwiej o nastolatkach, bo mi do nich bliżej. Dzieciaki są takie bezkompromisowe, małe sprawy to dla nich dramaty, wszystko jest prostsze. Sama długo byłam nastolatką, bez spięcia, że muszę decydować. Rodzice dali mi bezpieczeństwo, wiedzieli, że w końcu dorosnę. Dziwię się ludziom, którzy traktują
wszystko tak poważnie.
(...)




Twój film oskarża rodziców, bo nie nauczyli kochać.

Już w szkole średniej wiedziałam, że mój dom jest jakiś dziwny. O wszystkim dowiedziałam się od mamy i ze wszystkim szłam do mamy. Gadałyśmy i tak już zostało. A moje koleżanki po szkole mówiły: 'Dzień dobry, co jest na obiad?', i trzaskały drzwiami. Rozmów nie ma. Ludzie są zajęci, internety, telewizje, każdy w swoim świecie. Rodzice mówią dziewczynce o seksie, jak ona już wszystko wie z 'Cosmopolitana' i umie dogodzić facetowi lepiej niż mama. Dzieci są samotne, niekochane i wtedy robią takie rzeczy. Zdała? Zdała. A galerianki często lecą na piątkach. Niech rodzice zobaczą, że jak dziecko mówi 'spoko', to nie zawsze jest spoko. Po to ten film.

Seks oddzielił się od uczuć?

Seks jeszcze niedawno służył zaspokojeniu fizycznych pragnień. Bo ja muszę mieć orgazm trzy razy. W tym już też nie było uczuć, tylko wykorzystywanie faceta. Młode koleżanki mojej cioci mają mężów, ale chodzą na imprezy i podrywają mężczyzn. Przeglądają gazety i marzą o Bradzie Pitcie. Nastolatki idą o krok dalej. Tam nawet orgazmu nie ma, tylko finansowe korzyści. Większość dziewczyn nie rozumie, co jest fajnego w seksie. Zrobią laskę, i tyle. Czytały, że powinno być coś więcej, ale nie poczuły. Bo zrobiły to na dyskotece, na imprezie w pokoju u kolegi, pijane. Takie są pierwsze razy. Tak to leci. Ale myślą, że sobie radzą.

(...)

Jesteś surowsza dla kobiet, matki twoich bohaterek są okropne.

Raczej biedne. Znam takie kobiety. Powychodziły za mąż bez miłości, są jeszcze młode. Egoizm nimi rządzi. Ja muszę się rozwijać i siebie pielęgnować, w gazetach tak napisali. Jesteśmy chwilę ze sobą, coś mi nie odpowiada, i cześć. A to nie tak, bo związek to kompromisy. Kobiety nie czekają na właściwą osobę, bo wypada kogoś mieć. Ludzie wchodzą w płytkie związki. Wśród znajomych rodziców wszyscy faceci zaliczyli kochanki. Tylko tata się ostał, szaleńczo w mamie zakochany. Koleżanki mojej siostry mają chłopaków na wakacje. A co po wakacjach? Się zobaczy. Jednak nawet tylko przez wakacje inwestujesz w siebie. Po co jesteście razem, skoro się zastanawiasz? Przecież się wie, czy to ten.

(...)



Wygrałaś 'Galeriankami' główną nagrodę na najważniejszym polskim festiwalu debiutów w Koszalinie i Erę Nowe Horyzonty w tej samej kategorii. A mówi się, że trudno w Polsce zrobić film.

Śmieję się z ludzi, którzy wszystko tak długo przygotowują. Życie się traci. Kolega opowiadał o znajomym, który pięć lat szykował się do filmu. Mówię mu: 'I kupa z tego wyszła, ja bym trzy filmy zrobiła w tym czasie'. A on: 'Oj, niemożliwe, bez przemyślenia, bez wykształcenia, ty byś sobie nie poradziła'. Okazuje się, że prosto w Polsce zrobić film. Trzeba mieć tylko dobry pomysł i scenariusz. Zazdrościli mi, że gówniara wpadła na taki dobry temat, a ktoś lepszy mógłby to zrobić.

Scenariusz sama napisałaś.

Wolałabym, żeby napisał go ktoś, kto się zna. Ale gdzie są ci scenarzyści? Małgosia Szumowska zrobiła fantastyczne '33 sceny z życia'. Też sobie napisała. Mnie nie napisze. Nie widziałam filmów z superscenariuszami, wszystkie są podobne, książkowe. Muszę sama.

Jak na 'Galerianki' reagują młodzi ludzie?

Zrobiłam film, żeby otworzyć oczy starszym, ale wiem, że obejrzą go głównie dzieciaki. Na festiwalu Młodzi i Film w Koszalinie nie pomieściły się w kinie. Po projekcji siostra podsłuchała w kiblu rozmowy dziewczyn, która z nich jest galerianką i w jaką rolę powinna się wcielić.

Zostaniesz przy takich tematach?

Na razie tak, dziewczynki mnie ciekawią. Teraz piszę scenariusz o takiej, co ma lat 17 i urodziła Antosia, bo chciała mu ubranka ładne kupować na Allegro. Teraz jest moda na brzuchy. Britney Spears ma dzieci, jej siostra ma dzieci, gwiazdy mają dzieci, wszyscy fotografują się w ciąży. A małolaty kupują to, co modne. Znów gadam z dziewczynami. Większość ciąż to wpadki, ale niektóre mówią: matką być jest fajnie. Rodzą, bo chcą kogoś w końcu mieć. Tak naprawdę chodzi o bezkompromisową miłość.

   

Komentarze:



Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.

Aktualnie brak komentarzy.
Wyraź swoją opinię:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.