25 kwietnia 2024, czwartek

Czytelnia człowieka dla ludzi

Ludwik Cichy

Królik polski (1)





(sierpnień 2012)

rozmowa narodowa pierwsza



- Tak urodzić się i żyć w Nowym Jorku... – zamarzyła polska wiewiórka. – Tam wszystko by mi się lepiej i bardziej udawało – ujawniła do polskiego królika.

- Yeah – westchnął polski królik.


- AMERYKA... - powiedziała wielkimi literami polska wiewiórka, największymi jakie miała do dyspozycji.

- Yeah – odpowiedział polski królik polskiej wiewiórce.


Klick !!!
do tekstu





Królik polski



rozmowa narodowa pierwsza



- Oj, dobrze byłoby... - rozmarzyła się polska wiewiórka.

- Yeah - potaknął polski królik.


- Tak urodzić się i żyć w Nowym Jorku... – domarzyła polska wiewiórka.

- Yeah – stęknął polski królik.


– Tam wszystko by mi się lepiej i bardziej udawało – powiedziała polska wiewiórka do polskiego królika.

- Yeah – odpowiedział polski królik polskiej wiewiórce.


- Ty wiesz jaki tam jest las...? O, chłopie, jaki tam jest las! A parki jakie mają! – ujawniła polska wiewiórka.

- Yeah.


- Tam normalnie jest taki las, że naprawdę... mówię ci. A orzechy są od razu w polewie. Czekoladowej czy jakiej chcesz. A trawa...

- Co trawa? – ożywił się polski królik.


- O! Trawa jaka tam jest...?! Nawet nie pytaj. Trawę oni tam mają mega.

- Yeah! – polski królik ożywił się jeszcze bardziej.


- W płynie ją podają, pocukrowaną w pucharku, w koktajlu, ze słomką, z parasolką elegancko jak chcesz. O, bracie! Murzyn ma technikę kultury, mówię ci.

- Yeah!!! – polski królik był już kompletnie ożywiony.


- A tu? Kompletnie nie ma co ze sobą zrobić!

-Yeah...


- Nawet jakby się i co chciało, to i tak ci się od razu nie chce.

- Yeah...


- Pójdziemy do bizona. Może u niego coś słychać.

- Yeah.





u bizona


- Ty wiesz jaką ja mam apatię?! - powiedziała polska wiewiórka do polskiego bizona.

- Yeah – potwierdził polski królik.

- Yeah – przyjął do wiadomości polski bizon. I zaległa cisza. Bo nie bardzo było o czym.


– A mnie dzisiaj girsko rwie... - zagaił szybko polski bizon, bo czuł, że jako gospodarz powinien. – I wczoraj też mnie bolało, o, tu.

- Yeah – wyraził najwyższe zaiteresowanie polski królik.


- A jak mnie będzie jutro rwać! – podkręcił atmosferę polski bizon.

- Yeah! – wykrzyknął polski królik.


- Ja mam takie apatie, że mówię... naprawdę – polska wiewiórka spróbowała zawłaszczyć uwagę. – Już mi do migreny nie brakuje ... I nie, że wczoraj czy tam jutro – przez cały czas, światek piątek tak jadę!

- Yeah – potwierdził polski królik.


- A wuj Bonansus mi pisze z Buffalo, że u niego wszystko extremely well – ujawnił niby ot tak, od niechcenia polski bizon i od razu powrócił do centrum uwagi.

- I co tam w Buffalo? – zainteresowała się gorliwie polska wiewiórka – bo właśnie się miałam zapytać ochotę.

- Wciąż extremally well – brylował światowymi nowościami polski bizon.

- Yeah – wyraził uznanie polski królik.


- Wiadomo, AMERYKA... - powiedziała dużymi literami polska wiewiórka. – Ale i tak Bonansus powinien się przeprowadzić do Nowego Jorku, tam jest dopiero naprawdę...

- Yeah – potaknął polski królik.

-Yeah – zgodził się polski bizon bo wypadało.


- Od razu lepiej by się wysypiał – ciągnęła zagadnienie polska wiewiórka i pogłębiła: - Tam dopiero mają technikę słania łóżek, prosto z Paryża trendy modowe, o! Nowy Jork! Tam się można naprawdę poczuć really extramely well, a nie tylko well czy so-so jak w Bufallo.

- Yeah – westchnął polski zając.


- A u nas jaką masz elegancję sypialni...? – polska wiewiórka zawiesiła głos dla nadania wagi. – Kiszka. Piwskiem leci, w lepszych domach wódą, nawet zębów nie ma kultury umycia. Od razu cię z samego rana girsko nawala i zamiast empatii tylko apatie się doznaje.


- O, ja! – sprytnie wstrzelił się w wątek polski bizon i uznał, że to ostatni dobry moment, by sprzedać swój największy dnia hit: - A jak mnie jutro będzie górsko napieprzać! O! Dopiero zobaczycie!


- Yeah – powiedział polski królik, bo czuł, że powinien coś, i że może, a nawet wypada, i mu to ujdzie na sucho. A potem (ale tylko w myślach) dorzucił triumfalne Yeah!!!, bo nikt nic już nie powiedział, więc wychodziło na to, że do niego należało ostatnie słowo w dyskusji.





o gwiazdach


Zanosiło się na jeden z tych dni, kiedy wszyscy nie mają nic do roboty. Ale polska wiewiórka czuła, że warto byłoby coś zrobić. Postanowiła odwiedzić królika, żeby zobaczyć czego on dzisiaj nie robi.


- Miałem piękny sen – powiedział polski królik do polskiej wiewiórki i - jak na niego - była to niezwyczajnie długa przemowa.


- O! Jaki ja miałam sen...! - odwzajemniła się polska wiewióra - ujawniając rąbek swojej najpilniej strzeżonej prywatności – i zawiesiła głos dla nadania wagi.


- Yeah? – zainteresował się polski królik.


- Jak już tak bardzo chcesz wiedzieć, to ci powiem, że śniła mi się AMERYKA – polska wiewiórka postanowiła odtąd wypowiadać to magiczne słowo wyłącznie DUŻYMI LITERAMI.

- Yeah – królik polski wyraził najwyższe uznanie dla postanowienia polskiej wiewiórki.


- A co u ciebie? – zainteresowała się polska wiewiórka. – Bryndza i suchar, jak wczoraj, jak jutro i jak zawsze?

- Yeah... - westchnął zrezygnowany królik polski.


- A tymczasem w AMERYCE kręcą filmy. Od rana do nocy kręcą – ujawniła polska wiewiórka. – Ty wiesz, jakie tam filmy kręcą?!

- Yeah?! – wyraził niedowierzanie polski królik.


- O myszach kręcą, o misiach, o kaczorze głupim nawet potrafią se film tak nakręcić, co go potem cały świat na czanelu z otwartymi gębami ogląda. A tutaj... - polska wiewiórka zawiesiła znacząco głos – ...świątek piątek piłka nożna, nic tylko ta piła, żadnej kultury ze świata fauny. Z flory też nic nie dają. Kompletny suchar.

- Yeah.


- A jakie o wiewiórkach filmy kręcą! O! Tam bym z miejsca została gwiazdą!

- Yeah!


- Od razu bym wiedziała jak zapozować, czy co powiedzieć do wywiadu, żeby światowo se tłumy poczytały w masowych nakładach, o!, już ja bym zadała szyku – ujawniła swoje gwiazdorskie powołanie polska wiewiórka.

- Yeah!!! – polski królik był pod wrażeniem; co tam pod wrażeniem – on był oczarowany!


- A tutaj? Czy mi się chce tutaj zostać gwiazdą? No zapytaj, czy mi się chce coś zrobić, żeby zostać gwiazdą.

- Yeah?


- Jak już tak dopytujesz desperacko, to ci powiem: tutaj mi się nie chce zostać gwiazdą, w ogóle, bo tu mi się nic nie chce, jak wszystkim. Bo co tu niby ma się chcieć? Za piłką latać w te i wefte? Jak ta głupia ostatnia?

- Yeah... - westchnął polski królik ze zrozumieniem.


- W AMERYCE to co innego, w AMERYCE z miejsca by mi się chciało zostać gwiazdą.

- Yeah – w głosie polskiego królika pojawiła się nadzieja.


- Tam jest energia naturalna, tam wszystko sprzyja, tam aura odpowiednia, klimat twórczy, rozumiesz; w AMERYCE idziesz se alejką i od razu oddychasz tym samym powietrzem co Miki, Yogi, Donald, rozumiesz – elita po prostu. Idziesz se na przykład w lewo, a jak lubisz to w prawo, czy tam prosto i wciągasz to dobre powietrze, bo innego nie ma. Tak tam jest.

Yeah – polski królik był zachwycony.


- Co robicie? – rozległ się głos polskiego bizona.

- A ty? – zapytała z cieniem nadziei polska wiewiórka.

- Ja też nic – rozczarował polski bizon.

- Yeah... - westchnął ze zrozumieniem polski królik.





kret


- Ryję, ryję , kurna, i ryję, a końca nie widać – narzekał na swoją dolę kret polski. – No sami zobaczcie, ile jeszcze mam do rycia. I tak jest co dzień, świątek piątek, od wieczora do świtu, nic tylko ryję i ryję, a potem jeszcze to umacniaj i umacniaj, bo ci się na łeb zawali.

- O yeah – współczuł kretowi królik polski, bo rozejrzał się wokół, a tam nic tylko łąki, pola, lasy, ogrody, zagajniki, działeczki, klomby... i wszystko do przerycia, końca nie widać.


- W takim Nowym Jorku było by ci dużo łatwiej – powiedziała polska wiewiórka. – O! Tam miałbyś dopiero życie. Tam wszystko elegancko wybetonowane, zaasfaltowane, opłytkowane i zakafelkowane, aż miło. Nic byś tam nie miał do rycia, co najwyżej odrobinę, wyłącznie dla polepszenia dobrej kondycji krążenia czy tam wzmocnienia egzystencji przez fitness kultury minutkę.

- O yeah! – powiedział kret polski.

- Yeah – błyskawicznie zareagował królik polski, bo to była jego kwestia, a nie lubił jak mu ją podkradać.


- W Nowym Jorku taka technika jest i tej techniki organizacja, że nie trzeba ryć ani się w ogóle przemęczać. Tyle co aby, dla relaksu wyłącznie czy wytrenowania wrodzonych zdolności, co mają podkreślić indywidualnej osobowości odrębność wyjątkową. I każdy ma zawsze czas dla ratowania wieloryba na plaży czy puszczy z dzikim gorylem chorym na cukrzycę banana. Ogólnie zajęcia tam są pożyteczne bardzo i przyjemnie angażują – objawiła polska wiewiórka zasłuchanym.

- Ale ty jesteś mądra – uznał na głos kret polski.

- Yeah – przytaknął zając.


- I co z tego mam? - zapytała z sarkazmem polska wiewiórka. - W Nowym Jorku, jak ktoś umie rozpoznać dni tygodnia to już jest gość, a jak się jeszcze zna na zegarze, to od razu elita intelektualna, a tutaj...? Tutaj ryjesz po całych dniach, uczysz się i uczysz i ryjesz i co? Nie masz nic do roboty. A jak masz, to cię nie interesuje. A jak cię nawet interesuje, to i tak ci się nie chce. Bo co tu się w ogóle może chcieć?

- Yeach – potwierdził polski królik.





język


- W tym języku nie da się śpiewać przebojów, nie będę więcej śpiewał - oświadczył polski słowik. - Nie będę dłużej śpiewał w języku, co się kompletnie nie nadaje do śpiewania przebojów, co w ogóle się do niczego się nie nadaje.


- Jakie to upokarzające, że musimy się posługiwać językiem, co się do niczego nie nadaje, nawet do śpiewania przebojów – podkręciła atmosferę polska wiewiórka. – Cały świat nie używa tego języka, tylko my musimy

- Yeah – przytupnął polski królik.


– O! W AMERYCE to mają język! Cały świat che się nim posługiwać, taki fajny jest. I do przebojów, i do powiedzenia czegoś w pięknym języku, i do pomilczenia trochę też super – objawiła polska wiewiórka.


- A jak się w tym mówi? – zainteresował się polski kret.


- Pokażę ci jak cudnie się milczy w AMERYKAŃSKIM języku – zadeklarowała polska wiewiórka i zamilkła w języku światowym.


- I co? – przerwała milczenie. – Nie cudnie? Cudnie! Po prostu miód dla uszu, zresztą sami słyszeliście – przemówiła w języku, co ją upokarzał.

-Yeah! – przytupnął królik polski.


- I co ja teraz będę robił? – zastanowił się głośno polski słowik. – Mam tak pięknie rozdęte ego, idealnie do śpiewania światowych przebojów mam rozdęte ego, co ja mam teraz zrobić? Przecież nie mogę dłużej śpiewać w języku, co świat go nie rozumie, a jak rozumie, to nie chce słuchać, a nawet jakby i chciał to przecież nic nie zrozumie.


- Wiecie co, pomilczmy trochę w AMERYKAŃSKIM języku, poobcujmy z tym pięknem, podelektujmy uszy skatowane naszym prostackim gadaniem – zaproponowała polska wiewiórka.

-Yeah!!! – przytupnął polski królik i rozpoczęli długie światowe mil czenie.

 


Ciąg dalszy w piątek po śniadaniu


Rysunek autora


sierpień 2012

   

Komentarze:



Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.

Aktualnie brak komentarzy.
Wyraź swoją opinię:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.