29 marca 2024, piątek

Czytelnia człowieka dla ludzi

Villy Sorensen

Odwróceni

 

 

 










Pewna osoba, mając troje oczu, różniła się od innych i popadła w kompleks niższości,

 

fot. ISM


 

 

Villy Sorensen
 

 

Odwróceni

 

       Pewna osoba, mając troje oczu, różniła się od innych

i popadła w kompleks niższości, jako że widziała — była

to kobieta — świat inaczej niż inni. Wyposażona w oko z tyłu,

widziała, co o niej mówią za plecami. ,,Radzimy operować"

— orzekli lekarze — ,,para oczu jest lepsza od trzech, a tylne

oko można bez trudu zaszyć skórą z uda". Dziewczyna

zgodziła się na operację i przestano się interesować jej plecami

— przód był przecież normalny i w nim właśnie zakochał

się normalny, młody człowiek, a ona za to urodziła mu

dziecko z parą oczu z tyłu i jednym z przodu. ,,Radzimy

operować" — orzekli lekarze — ,,jedno oko jest lepsze od

trzech, a tylne oczy nietrudno zaszyć skorą z ud."

 

       Jednakże matka stała się podejrzliwa, odwracała się

bez przerwy, żeby zobaczyć, czy ktoś za nią nie idzie, i żałowała

utraconego oka. Nie zgodziła się na podwójną operację.

Zatem dziecko rosło z trojgiem oczu i wkrótce nauczyło się

chodzić, lecz widząc lepiej wstecz, chodziło tyłem. W niedzielę,

kiedy rodzina szła na spacer, dziecko szło w przeciwną

stronę. Ojciec nie zwracał na to uwagi, lecz matka

odwracała się stale, aż wreszcie każde poszło w swoją stronę.

Żona odwróciła się, by obejrzeć się za mężem.



       W szkole nie wolno było siedzieć tyłem i dziecko czyniło

zaledwie połowiczne postępy. Ponieważ nie nadążał, posadzono

go w pierwszej ławce, skąd widział wszystkie inne

dzieci i sam nie zdając sobie z tego sprawy, poznał je lepiej

niż one jego.

 

 

       Komisja poborowa odrzuciła go i specjalnie dla niego

uchwalono ustawę o sterylizacji tylnookich. Było to jednak

zbędne — po pierwsze: i tak to go nie chroniło od nieodwzajemnionej

miłości do dwuokich, a po wtóre: i tak nikt nie

mógł mu towarzyszyć na drodze życia, gdyż zawsze szedł

w przecaiwną stronę.

 

        Takie jednak widać nadeszły czasy, albo był to wpływ

zanieczyszczeń atmosfery, w każdym razie coraz więcej dzieci

rodziło się z oczami z tyłu i nic to nie pomagało, że je

sterylizowano, gdyż normalnym rodzicom rodziło się coraz

więcej tylnookich. Na razie nie było to groźne, patrzący

w przód wciąż jeszcze stanowili ogromną większość, jednak

ich dalekowzroczność kazała im myśleć o przyszłości.

Uchwalili zlikwidowanie tylnookich, dopóki sami stanowili

większość.

 

 

       Wówczas ten, którego moglibyśmy nazwać poprzednikiem

wracających, wyzbył się swej nieodwzajemnionej miłości

do widzących w przód. Dotychczas uważał się za odszczepieńca,

lecz teraz uznał, że on idzie z duchem czasu, a dwuocy, o bez

porównania węższych horyzontach, nie dotrzymują kroku młodzieży.

Jaśniej niż kiedykolwiek przejrzał ich motywy, a oni nie odważyli się

nawet spojrzeć mu w oczy. W swoim ograniczeniu nazwali go tchórzem,

ponieważ się cofał, a siebie odważnymi, kiedy zaszli go od przodu

i powiedli przed sąd. Jego ostatnie słowa, których nikt

nie usłyszał, gdyż stał tyłem do katów, brzmiały: ,,A jednak

się cofa!"

   

Komentarze:



Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.

Aktualnie brak komentarzy.
Wyraź swoją opinię:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.