18 kwietnia 2024, czwartek

Czytelnia człowieka dla ludzi

Gośka Maj

Szkicownik emigrantki, cz. VI






Szósty sierpnia

Boję się, że nie będę umiała,



że źle wydam resztę, że się nie dogadam. Magdalena mówi, że Tom, ten, który jej załatwia pracę na uniwersytecie, potrzebuje kogoś do pomocy przy osiemdziesięcioletniej matce. Mam do niego zadzwonić, jak najszybciej, a potem przeprowadzić się do jego domu, faks dotarł, więc najgorsza z najgorszych nie jestem, ale mam spadać, mam się pieprzyć, znalezienie mi dachu nad głową to ostatnia rzecz, którą są w stanie dla mnie zrobić. Jest jakieś święto, więc nie dzwonię, żeby nie zrazić przyszłego pracodawcy polskim niewyczuciem, słomą w butach z wyprzedaży, tutaj zupełnie nie modnych, Jenny ma gościa, pijemy razem herbatę, Anna też jest z Polski, teraz pracuje w kasynie, kilkaset mil stąd, ucieka jej pociąg i musi spać ze mną w pokoju, Anna też jest z czatu, ja z ogłoszenia do opieki nad dzieckiem, Anna mnie pyta, dlaczego Magdalena i Jenny śpią w jednym pokoju i czuję się skrępowana, bo ona wcześniej zagrała na gitarze znaną melodię, dedykowaną mojej drogiej Jennifer i Magdalena trzasnęła drzwiami, nie wiem, co powiedzieć, bo Anna też jest smutna i zawiedziona, nie wiedziała, że Magdalena tu mieszka, nie sądziła, że będzie spać na poddaszu ze mną, ale ja jestem tylko z ogłoszenia, kiedy rzuciłam chłopaka chciałam pokazać, że potrafię znaleźć pracę w okamgnieniu i trafiłam na Jenny z Joanną, wtedy to była Jenny z Joanną, o czym już milczę, rzucamy sobie przelotne pa następnego ranka, dzwoni Tom i pyta, czy mam duży bagaż, przyjeżdża po mnie zielonym fordem taurusem, jakiś bardzo stary model, ale mówię, że fajny wóz, milczymy kiedy wnosi moją walizkę do pokoju, w którym mam teraz spać, przełykam ślinę najciszej jak mogę, jak mogłabym, gdyby do oczu nie napływały łzy, proszę, żeby otworzył okno, zaraz się udławię stęchłym powietrzem, w tym pokoju ktoś musiał leżeć przez wiele lat albo umrzeć w zapomnieniu, myślę, kiedy siadam na stare łóżko, kiedy Tom mówi, że mogę poprzestawiać meble, jak mi się podoba, i że spłuczka nie działa poprawnie, że teraz jedzie kupić zasłonę pod prysznic, pościel i coś do jedzenia dla mnie, żebym się spokojnie rozpakowała. Mój oddech świszczy i trzeszczy, jakby coś naderwało się w środku, potłukło.


 

Dziewiąty sierpnia

Przechwytuję osiemdziesiąt lat, ważą około czterdzieści kilo, atłasową skórę, która z wielkim napięciem zakrywa purpurowe żyły, miednicę, cudem zrośniętą kilka lat temu i nawet kępkę siwych włosów łonowych, które zakrywam puchatą pieluchą, tylko niebieskie oczy i sny Ruthie są mi niedostępne, nie wiem co robić, kiedy zawodzi w nocy, płacze, wzywa do siebie dawno umarłych, głaszczę wierzchem dłoni wklęsły policzek, bo wnętrze zawsze mam zimne, ale nawet tego nigdy nie będę pewna, bo swego wnętrza też nie zawsze dosięgam, kiedy Ruthie mamrocze, kim jestem, czy już obiad ugotowany i i czy jest Tommy, Tommy Tommy, Tommy, coraz szybciej i ciszej.

To chyba wzniosłość, myślę, to właśnie wzniosłość, rozczesywanie białych włosów, mycie ciała ciepłą wodą, najdelikatniej, żeby nie naruszyć, moja niemrawość i niedołęstwo zestawione z pokornym ciałem, przekładanym ze śmierdzącej kanapy na stary wózek. Piżama rewelacyjna, piżama od Feline’s, jakie macie sklepy w Polsce, macie Macy’s, Feline’s, jak u nas, skrzeczy głośno Carol, przychodzi trzy razy w tygodniu zrobić śniadania Ruthie i jeden dzień, wypadła akurat sobota, siedzi od rana do wieczora w dużym fotelu, przy spuszczonych żaluzjach, żeby światło nie odbijało się w tv, historia Carol jest ciekawa, opowiada mi o niej Tom, kiedyś pracowała dla Gillette i miała zagwarantowane akcje, była bogata i lubiła chodzić na zakupy z kartą kredytową, co roku miła pani z banku dzwoniła i informowała, że Carol jest ich najlepszą klientką i w zamian za lojalność i zaangażowanie proponowała nowy kredyt, Carol nie potrafiła odmówić, Carol do teraz nie potrafi odmówić, dlatego wczoraj zostawiła w taksówce napiwek dwukrotnie przewyższający sam kurs od siebie do Ruthie, czyli tu, ale raz zadzwoniła inna pani, mniej miła, i powiedziała Carol, że ma wielkie długi, więc Carol sprzedała wszystkie swoje akcje za bezcen i do teraz dostaje na każdą Gwiazdkę zestaw golarek, żeli i dodatków, które Gilette przesyła do coraz to biedniejszych domów, mieszkań, od kilku lat nawet do mieszkania w ośrodku dofinansowanym przez państwo, bo Carol straciła wszystko, a z Ruthie musi pracować, żeby spłacać kolejne raty. Carol jest kuzynką żony, byłej żony, aktualnie separującej się od Toma żony.


CDN


rysunek: Andrzej Bobrowski

 

 

 

   

Komentarze:



Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.

Aktualnie brak komentarzy.
Wyraź swoją opinię:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.