20 kwietnia 2024, sobota

Ludwik Cichy

Uratowany przez psa









Ciemno już. Wychodzę z psem w noc.


Nadia ma 90 lat. Ale nie zawsze miała tyle lat. Aż trudno w to uwierzyć, że Nadia też musiała mieć kiedyś lat 16 – myślę o najstarszej kobiecie na osiedlu, która ostatnia i jedyna o tej porze, mija mnie wracając ze spaceru.


Rzucam psu patyk do aportowania, nie dbając o to gdzie.


Kulka, którą wziąłem za szary, podgnity kasztan, rozwija się, rozprostowuje, stroszy kolce i przemawia głosem wyposzczonego jeża:


- Dwa złote daj! Dwa złote, ale już!


Na moment przyjmuję, że to się dzieje naprawdę. I chociaż nie gada się z kasztanami bo to głupie, mówię:


- Ale... zaraz, zaraz. Po co?


- Na piwo kurwa! A co? Se myślisz, że tylko ty będziesz pić?!


Daję dwa złote.


- I co ja kupię za te dwa złote? Piwo dostanę gdzieś za dwa złote? Co ty, kurwa, ochujałeś?!

- Może ktoś jeszcze ci dorzuci dwa złote?


- Jaki ktoś, jakie jeszcze?! Widzisz tu kogoś innego oprócz ciebie debilu?

- No nie...


- To dawaj jeszcze dwa złote!

- Dobra, dobra... - dorzucam pośpiesznie dwójkę.


- Daj mu jeszcze ze dwa – odzywa się z góry pająk i zaczyna groźnie zjeżdżać w dół po grubej linie. – Może to twoja ostatnia szansa? Rozjedzie cię jutro tramwaj i co? Już nie będziesz więcej żył. Korzystaj póki możesz, daj mu to głupie dwa złote, zrób se dobry uczynek frajerze.


Gaśnie lampa na ulicy, włos mi staje dęba, sięgam do kieszeni po monetę. Już mam zrobić ten dobry uczynek, gdy pies, któremu rzuciłem kij daleko, w dodatku w zarośla, znajduje go wreszcie i podbiega. Mimochodem rozgniata łapą pająka, jednym kłapnięciem rozgryza jeżokasztana dla zabawy, po czym długo obsikuje słup lampy.

Coś tam skwierczy na łączach, coś mruga w górze i lampa rozbłyskuje, rzucając snop światła na fabułę rozgrywającą się u jej stóp.

Jestem uratowany. Przez psa.


- Cholera! Na świecie żyją ludzie ratowani albo ratujący– mówię do psa z nutą przygany, a nawet karcącym tonem mówię,  i biorę go na smycz. – I każdy wie, że lepiej być wśród ratujących. A ty właśnie wykluczyłeś mnie z tego fajnego grona.


Pies merda ogonem. Bo ma ogon do merdania, na takie okazje oraz na wiele innych.

Grafika: Bóbr


   

Komentarze:



Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.

Aktualnie brak komentarzy.
Wyraź swoją opinię:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.