26 kwietnia 2024, piątek

Gostyńska 36

Czekając na ręcznik








Robię bigos.
Na sercu byka.
Bykiem był półtonowy wół piżmowy,
przez lata największa atrakcja tybetańskiego cyrku.


Protestujesz, wrzeszczysz, wściekasz się jak pierwsza naiwna. Moje wyobrażenie o tobie nie pozwala mi rozmawiać z tobą kiedy jesteś w takim stanie. Kończy się na tym, że robisz swój bigos, na swojej patelni. Ze zrzynków z renifera.


Gra radio. „Dear Alice” z Eddim Gomezem na basie. Śpiewa Gayle Moran. Poznaliśmy się przy tej muzyce. To był twój czas. Wtedy, kiedy był, mogłaś mieć każdego. A wybrałaś mnie. Wyciszają końcówkę, żeby podać prognozę pogody. Mówią że pogody nie będzie.


Nie mam apetytu, ty też. Mówisz, że chcesz pojechać na wczasy, do Afryki. Chcesz jeździć na dzikim słoniu i na wielbłądzie.

Dopiłem kompot z mirabelek, ledwo dziobnięty talerz schowałem na później do lodówki. Sekundę zastanawiałem się czy nie wyjąć ze słoika korniszona na drogę, ale wziąłem tylko z parapetu kluczyki i papiery do samochodu.

W sklepie afrykańskim mieli tylko osła i krokodyla. Słonia ani wielbłąda nie było. Wyjąłem telefon. Odebrałaś za trzecim razem. Powiedziałaś że nie chcesz osła. Wróciłem z krokodylem.

Wskoczyłaś na stół i nie chciałaś zejść, zupełnie jakbyś zobaczyła pająka albo mysz, a to był tylko krokodyl. Zresztą gad okazał się tępym bydlakiem, który przez cały czas szukał okazji, żeby nas pożreć. Złapałem go za ogon, wyciągnąłem z domu i wrzuciłem do stawu z żabami.

Gdy wróciłem, zeszłaś już ze stołu. Siedziałaś i dojadałaś swój bigos ze zrzynków renifera. Otworzyłem lodówkę, wyjąłem swój bigos z serca byka i usiadłem naprzeciw.

Rano poszedłem nad staw. Krokodyl zżarł wszystkie żaby razem ze szlamem i węża którego się bałaś. Zaciągnąłem go do auta i odwiozłem do sklepu, bez żądania zwrotu kasy; niech weźmie go sobie ktoś, kto jest w większej i prawdziwej potrzebie posiadania krokodyla. Bo przecież nie potrzebowaliśmy krokodyla.

Po obiedzie powiedziałaś, że idziesz popływać, ale nie zabrałaś ręcznika. Nie wracałaś długo, więc wziąłem ręcznik i poszedłem nad staw. Okazało się, że czekasz na ręcznik.

Rysunek: Andrzej Bobrowski


   

Komentarze:



Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.

Aktualnie brak komentarzy.
Wyraź swoją opinię:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.