27 kwietnia 2024, sobota

Dariusz Łukaszewski

Dziad i baba cz. 1






Nudno jest strasznie, gdy jest strasznie i nudno.

                                                                       
                                                                              (Mary Merynos)





Rysunek Andrzej Bobrowski





Spadło jabłko z drzewa na drogę i doznało potwornych obrażeń. Ostatkiem sił stoczyło się z jezdni do przydrożnego rowu, gdzie dogorywało wprawdzie w męczarniach, ale poza zasięgiem wzroku ludzkich drapieżników uzbrojonych w apetyt aż po zęby.


A tu już baba z dziadem na motorku jedzie. Baba z przodu, dziad z tyłu do niej przyklejony. We futrze z karakułów ona, on z nutrii we futrze, ale nutrie do środka a materiał popielaty na zewnątrz. Skąd ona ma futro z karakułów drogie, co kiedyś aktorki do pereł brylantów nosiły? Może żoną Cyrankiewicza była premiera Polski króla, a może w secondhandzie kupiła za grosze, bo dzisiaj aktorki w dżinsach nie karakułach, i nie do pereł a do tatuażu. Karakuły niemodne, owce tłustoogoniaste; już dzisiaj się matek karakułowych nie zrzuca w przepaść, żeby się połamały i poroniły, wcześniaków jagniąt ze skóry nie obdziera prędko dla zachowania naturalnie loczków płodowych skręconych; nie te czasy już straszne, ale nowe serdeczne, i dokąd ta baba elegancko niemodna zdąża z dziadem przylepionym z tyłu, jakie dobro uczynić zamierza?


Czy ona głos wyborczy do urny jedzie swój złożyć obywatelski w mieście, a jeszcze przy okazji mszę dla młodzieży odwiedzi, bo najkrótsza, a najwięcej można pośpiewać przy gitarze a nie staroświeckich organach przedpotopowych?


A może ona tu jedzie na bal maskowy charytatywny ze swoim partnerem, za babę i dziada przebrana?


Może chce zobaczyć jak wygląda życie, podpatrzyć czego zza firanek mercedesa zwyczajnie nie widać dobrze, pouczestniczyć w prozie codzienności nizin społecznych, dla odmiany w nużąco ciągłym pławieniu się tylko i pławieniu bez przerwy?


- Wieje ci?! - nagle pytanie babine stara się przebić przez warkot motorka i pęd powietrza, i mu się udaje, bo odpowiedź następuje:

- Nie!
- Bo jakby ci wiało, to powiedz; do auta się przesiądziemy!
Taka rozmowa następuje w alei jabłoni, wprowadzającej do stolicy powiatu. A stolica urokliwie nad jeziorem z żaglówkami położona. Ma ratusz i kościoły dwa. Oraz klasztor okazały modny i słynny, co do niego na seanse przyjeżdżają z całego kraju żeby się oczyścić. Nawet znana piosenkarka tu była i aktorka gwiazda też się czyściła tutaj, a także wielu innych pijaków – same wielmożne państwo, incognito ale. I restauracja prawdziwa „Stylowa" się nazywa, i cmentarz jest duży z grobami prawdziwymi ludzi, co kiedyś mieszkali realnie w powiecie żyjąc, znając się, lubiąc albo nie. Ale o czym ta baba gada? Do jakiego auta się przesiądą? Przecież na motorku jadą, jak dwa za duże pakuny tłumoki niezgrabne michy wyglądają, silnik rzęzi, resory ciężarem przygięte, błotniki prawie o opony trą, skąd ona niby auto wytrzaśnie?!

CDN


   

Komentarze:



Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.

Aktualnie brak komentarzy.
Wyraź swoją opinię:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.