4 maja 2024, sobota

Czytelnia człowieka dla ludzi

Łukasz Stern

Paralele i opozycja



Elita rolnicza na klimatzowaych traktorach Lamborgini pojawiła się niespodziewanie na zamglonej drodze, powodując popłoch wśród pospolitych użytkowników.


Piękne, niebieskie, markowe przyczepy załadowane furą ociekającego gówna płynęły z ostentacyjną dostojnością po drodze szybkiego ruchu, zmuszając wszystkich do udziału w tej procesji. Rozległ się pierwszy klakson. Trąbił odważny dziennikarz lokalnej gazety, ukryty w swoim starym golfie otwierającym pochód za przewodnikami pochodu.
- Są ważniejsze sprawy niż hamburgery, liga i piwo?! – znów zatrąbił. –Tak, tak, euroliga i seks! – przygazował groźnie, zahamował pokornie i zatrąbił odważnie. - Ale nie to gówno przede mną, choćby w sile stu ton! Powiedzmy, że bez seksu jakoś dzisiaj przeżyję, odbiję sobie jutro, ale transmisji naszych przecież nie przełożę!!! – zatrąbił pieśń naszych: tratatata-ta-ta, tratatata-ta-ta, ole! Samochody za nim dołączyły do solisty, tworząc orkiestrę. I tak się solidarnie rajcowali tym trąbieniem przez ładny kwadrans. Aż się zorientowali, że elita rolnicza na klimatzowaych traktorach Lamborgini trąbi razem z nimi i też się solidaryzuje, najgłośniej. Stracili zaangażowanie i wszystko jakoś zaczęło przycichać. Po półgodzinie wlekli się w smętnym milczącym pochodzie.
- Nie będę krytykował czegoś, czego nie rozumiem, i rozumieć ani nie chcę, ani nie mam zamiaru – pomyślał dziennikarz z wyżyn człowieka pewnego swych racji i uznał to za wystarczające alibi dla swojej bezsilności. A potem nagrał sobie to zdanie na dyktafon, z postanowieniem wykorzystania go w innym, bardziej na poziomie kontekście, niż ten gówniany przed nim, który obrażał jego inteligencję. Czuł się rozgrzeszony; profesjonalnie wykorzystał czas.
A nasi właśnie dostawali w dupę dwa do zera od Niemców albo innych Portorykańców, ale on nie miał z tym nic wspólnego, on był rozgrzeszony. W końcu, żeby ktoś mógł wygrać, to ktoś musiał przegrać. A nasi byli mistrzami - jeżeli nie świata, to Europy na pewno - mistrzami w budowaniu strategii wygrywania wszystkich naokoło z naszymi.
Jeszcze kwadrans i klimatyzowane traktory zjechały z drogi szybkiego ruchu na dojazdówkę do wsi Mikoszki. Wszyscy przycisnęli gaz, ale bez przesady; nasi stracili właśnie trzecią bramkę. A to dopiero pierwsza połowa!

Łukasz Stern
Grafika: Tomasz Bohajedyn
   

Komentarze:



Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.

Aktualnie brak komentarzy.
Wyraź swoją opinię:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.